Konin, dn. 17.04.2024
Sztuczna sztuka
Czyli jak wyręczając się AI, karmiąc się AI, dalej nam od kultury
Obecnie każdy z nas docenia prędkość sprzętów komputerowych, chociażby prędkość transferu internetu, procesora naszego komputera telefonu i innych urządzeń. Cenimy sobie praktyczność i wygodę korzystania z programów, które potrafią przyspieszyć niejedną naszą sztampową pracę, jak tabelki w exelu, błędy ortograficzne w dokumentach. Zarazem mamy też dzisiaj narzędzia które potrafią wyręczać nas nie tylko w tej poniekąd schematycznej pracy, ale także tej twórczej i kreatywnej. Na tyle osobistej pracy, że nieraz płynącej z potrzeby serca, chęci dzielenia się z kimś swoimi doświadczeniami, przemyśleniami, albo po prostu dla relaksu. Mowa o narzędziach wyręczających wręcz z istoty zawodów rzemieślniczych i twórczych, czyli o generatorach AI, którego to algorytm generuje co kliknięcie - losowy wynik naszych oczekiwań, ale co najważniejsze - szybki i łatwy bo bez wysiłku samego użytkownika.
Nikt dotychczas nie pytał czy jako cywilizacja potrzebujemy więcej dzieł kulturowych, a tym bardziej treści nie niosących za sobą większego przesłania czyli treści generowanych przez AI: w sztuce, w literaturze, w filmach, w kulturze, czy w innych zawodach humanistycznych. W większości przypadków generowane przez AI treści w niepokojącej mierze charakteryzują się sztampową bezwyrazową estetyką, po niedługim czasie przeglądania ich nadmiaru stają się mdłe, nudne, bez charakteru, a zarazem sporadycznie bywają obrzydliwe czy wręcz przerażające. Koniec końców są nieprzemyślane, bez jakiegokolwiek poczucia gustu, zamysłu i refleksji. Treści AI są luźnym hasłem, pomysłem, które błyskawicznie i bezmyślnie zostają zrealizowane. Nikt nie oczekiwał takiego programu, nikt nie potrzebował, a jednak w dobie spamu, szoku, dezinformacji, i wszelakich krzykaczy click-baitów walczących o naszą uwagę - otrzymujemy zaawansowany program dla amatorów do generowania estetycznych - ale niekoniecznie przemyślanych treści. Istny pstryczek w stronę pasjonatów. Poświęcili oni lata swego życia, w trudzie szkoląc swój warsztat by umieć przekazać coś od siebie. Nieraz przekuwają oni swoje trudy doświadczeń jak i emocje, w dzieła - które pozwalają chociaż na krótką chwilę ukoić strudzoną codziennością duszę odbiorcy. Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz wielu twórców poddało się, i zrezygnowało z tego co kocha.
Ostatecznie w końcu, wykorzystano dotychczasowe dzieła niezliczonej liczby artystów bez chociażby zapytania o ich zgodę. Programy AI generują dzisiaj obrazy w ekspresowym tempie za niewielką opłatą, ale aby osiągnąć swoją wydajność, dawkowały się niezliczoną ilością bazy danych - autorskich treści bez wiedzy samych autorów. Niezły myk korporacji wyprzedzający i omijający prawa własności intelektualnej bardzo, ale to bardzo szerokim łukiem. Swoją drogą, jest to dla mnie największe legalne cwaniactwo na światową skalę, jakiego kiedykolwiek byłem świadkiem w moim życiu.
W czasach nadmiaru informacji, otoczeni presją i oczekiwaniami dynamicznej cywilizacji, trudno jest dla samych artystów sprostać normom przekoloryzowanych social mediów. Generalnie twórcom ciężko jest znaleźć sens tego co robimy gdy spotykamy się często z niezrozumieniem, nawet z osobami nie tyle co nam bliskimi, ale zwyczajnie o innych doświadczeniach i poglądach. Czasem budowanie poczucia swojej własnej wartości trwa latami, a mówimy o najzwyczajniejszej wartości ludzkiej każdego z nas nie podszytego pychą ani kompleksami. Ciężko jest też przebić się przez falę krytyki i pozostać nią niewzruszonym, szczególnie w dobie perfekcjonizmu gdzie nie przystoi popełniać błędu, a gdy taki się przytrafi, to stosowniejszym wydaje się go ignorować albo wręcz zaprzeczać. A jednak każdy przynajmniej raz kiedyś uciekł od swoich trosk - w dobry film, w dobrą muzykę, by na chwilę dać sobie ukojenie i zapomnieć o swoich problemach. Nie zawsze były to idealne dzieła. Po dzień dzisiejszy uciekamy się w piosenki filmy i książki twórców, którzy przecież tak samo jak my mieli swoje trudności, musieli pokonać swój własny kryzys, ale dopiero go przezwyciężywszy, mogli podzielić się swoimi trudnymi doświadczeniami w dobrej muzyce, książce czy filmie.
Niezrozumiałe jest dla mnie, jak w dobie tak skomunikowanego społeczeństwa, grupy specjalistów nie potrafią ze sobą nawiązać współpracy. Mam tutaj na myśli grupy zawodowe informatyków, oraz grafików komputerowych. Specjaliści Ci nie potrafią dzielić się swoimi doświadczeniami, wychodzić na przeciw swoim oczekiwaniom mając wspólny cel we współpracy, a raczej przypomina to rywalizację dwóch zupełnie niepowiązanych ze sobą zawodów. Jakkolwiek cenię sobie komfort wynikający z niezliczonej ilości technologii ułatwiających nasze życia, tak nie mogę zgodzić się z bezmyślnie rzucanymi hasłami o rozwoju AI służącemu wszystkim. Nie w przypadku, gdy jestem jednocześnie świadkiem jak jedna grupa zawodowa tworzy "narzędzie" czyniące inną grupę zawodową zbędną. Wygląda to dla mnie jak bagatelizowanie zawodu twórcy wizualnego, jakoby jego rola sprowadzała się wyłącznie do technicznego aspektu wykonawczego. A jednak dzieło zanim powstanie, opatrzone jest jakimś założeniem, jest przemyślane, i nawet podczas wytrwałego procesu jego realizacji, jest ono nieraz poprawiane i szlifowane aby jego efekt końcowy był zadowalający dla samego strudzonego twórcy, który przecież w swojej pracy przekazuje sumę swoich wieloletnich doświadczeń. Bagatelizując sztukę i kulturę która towarzyszy nam od początku istnienia cywilizacji, umniejszając ją wyłącznie do zadania bezmyślnej rozrywki, ucieszenia oka bez chęci przekazania znaczenia czy morału, można przyczynić się do wykluczenia całych grup zawodowych, o ile nie doprowadzi to do całkowitego porzucenia nauk humanistycznych - na których przecież te to zawody są oparte, na których to przecież opiera się cała nasza cywilizacja. Udając że problem nie istnieje, w nie tak dalekim czasie możemy stać się widzami imitacji sztuki powielanej w zamkniętym jej obiegu algorytmów. Kopiowanie i wklejanie schematów dla estetyki nie mające nic wspólnego z osobistą ekspresją, przekazywaniem doświadczeń między pokoleniami, czy poruszaniem chociażby bieżących problemów - uczyni dziedzinę sztuki nieatrakcyjną o ile nie odpychającą i odstraszającą. Już dzisiaj przekonujemy się, że bezmyślnie generowane obrazy AI nie wymagające wysiłku i zaangażowania użytkownika, spotykają się z równym niezaangażowaniem przy odbiorze takowych generowanych tworów. Nowoczesne urządzenie szybsze od człowieka które w założeniu miało służyć rozwojowi, może stać się przyczyną zatrzymania kultury ludzkiej w miejscu, o ile wręcz nie przyczyni się do jej uwstecznienia i uczynienia banalną w szerokiej skali.
A mimo to mamy zabawkę AI, zupełnie jak byśmy nie potrzebowali już wymieniać się swoimi doświadczeniami, jak byśmy nie potrzebowali już rozmawiać ze sobą. Na swój sposób jest to kryzysem naszych czasów, gdy swoimi problemami możemy dzielić się z programami pełniącymi funkcję psychologa AI, zamiast otworzyć się szczerze przed przyjaciółmi. Niezbyt chciany prezent XXI wieku z którym nikt już nic zbytnio nie może zrobić.
Kto na tym skorzystał? Raczej nikt z nas.
Grzegorz Rusin