Pragnąłem dostać się na studia rzeźby do Torunia i tylko tam składałem dokumenty. Przez niedopatrzenie przeoczyłem egzaminy w 2008 roku, jednak rok później udało mi się zostać studentem. Po półtora roku moje prace były niewystarczające aby zdać, w związku z czym przeniosłem się na drugi rok do Gdańska, gdzie tam też dokończyłem studia magisterskie. Uczyli mnie m.in prof. Grzegorz Maślewski, prof. Krzysztof Mazur, prof. Mariusz Białecki
Sympatyczny potworek, Grzegorz Rusin, Gdańsk 2014
Pracownia Pana profesora Mariusz Białecki
Jest to jedna z trzech rzeźb potworów, prezentowanych na mojej pracy dyplomowej. Na scenie z potworami umieszczone były reflektory, które ustawione pod rzeźbami potęgowały cień a tym samym skalę odbioru potworów. Oprócz tego, instalacji towarzyszyła muzyka "Iam5 - No. 24" wraz z wideoklipem.
Góry z makulatury, Grzegorz Rusin, Gdańsk 2013
Pracownia Pana profesora Mariusz Białecki
Praca pozostała na uczelni
Element instalacji grupowej całego naszego roku z rzeźby w Gdańsku, który był jednym z wielu elementów segmentu "totemu" nakładanego kolejno jeden - na drugim.
Zły robot ze złomu uprowadzony przez złodziei złomu, Grzegorz Rusin, Gdańsk 2013
Pracownia Pana profesora Mariusz Białecki
Praca znajduje się w zbiorach prywatnych
Humanoidalna postać ze złomu, której kształt tworzą - oplatając zarazem - powyginane metalowe pręty. Ułożenie prętów, może nieco przypominać układ nerwowy człowieka, jakoby ciągną się wzdłuż całej sylwetki rzeźby przeplatając ją zarazem. Gdzie nigdzie występują większe elementy, jak na przykład element przypominający oko w głowie postaci.
Dziewczyna ze szkła, Grzegorz Rusin, Gdańsk 2013
Pracownia Pana profesora Mariusz Białecki
Praca pozostała na uczelni
"Akwarium" z kawałków powybijanego szkła, w kształcie portretu. Przestrzeń pomiędzy kawałkałkami szkła jest wypełniona sylikonem zachowując zasadniczo szczelność. Pusta przestrzeń postaci była wypełniona czerwoną cieczą, a pod podestem ustawione było płótno, po którym spływał powoli przeciekający płyn.
Pijawka 2.0 (prototyp), Grzegorz Rusin, Rodowo 2013
Plener zorganizowany przez Pana profesora Mariusz Białecki
Praca pozostała w Rodowie
Rzeźba z metalu wykonana w Rodowie na plenerze studentów z Gdańska. Przypomina ona węża, dzięki bocznym skrzydłom ku końcowi może kobrę, aczkolweik głowa zakończona jest płasko z oczkiem po środku, zaś po prawej i lewej stronie oraz dolnej częsci okręgu-łba, wyłaniają się podłużne pręty na wzór "wąsów". Praca metalowej wymyślnej pijawki, została umieszczona na brzegu stawu w Rodowie, skąd jak widać się wyłania.
Dwa kamienie owinięte w bawełnę, Grzegorz Rusin, Dłużew 2012
Pracownia Pana Profesora Mariusz Białecki
Praca pozostała w pracowni
Pierwotnie miał to być performance. Otóż, głowiłem się aby w parku nieopodal zaangażować uczestników pleneru, podarować im dwa końce nici, następnie poprosić aby rozeszli się pomiędzy drzewami, a następnie zeszli ze sobą z powrotem po nitce. Ostatecznie jednak oplatałem nicią dwa kamienie na kształt serca.
Plener zorganizowany w Dłużewie przez ASP w Warszawie (byłem gościnnie jako student z ASP w Gdańsku)
Frankensztajn, z natury, Grzegorz Rusin, Dłużew 2012
Plener w Dłużewie zorganizowany przez ASP w Warszawie (byłem gościnnie jako student z ASP w Gdańsku)
Zebrałem garść suchych liści, a następnie wepchnąłem je w przygotowaną wcześniej metalową konstrukcję z drucików przypominającą w swojej formie ptaszka.
Lasery w durszlaku, Grzegorz Rusin, Dłużew 2012
Plener w Dłużewie zorganizowany przez ASP w Warszawie (byłem gościnnie jako student z ASP w Gdańsku)
Wraz z Krzysztofem Grudzińskim pojechaliśmy na plener organizowany w Warszawie. Była to dla mnie swoista przygoda i doświadczenie poznania zupełnie nowych osób, gdy to przeniosłem się z Torunia do Gdańska. Plener był jedną z pierwszych okazji integracyjnych i poznania utalentowanych osób.
Blokowisko leśnych stworzeń, Grzegorz Rusin, Lipno 2012
Plener w Lipnie zorganizowany przez Pana profesora Krzysztofa Mazura
Ciepło wspominam plener ze studentami z wymiany z innych miast, w tym m.in. z Robertem Wentem, którego to spostrzeżenie na temat tej rzeźby dało mi do myślenia. Mianowicie, podziękował mi, za nowe odmienne spojrzenie na rzeźbienie.
Zarazem, nie wszyscy uznawali korzenioplastykę jako rzeźbę.
Przeskalowana ręka, Grzegorz Rusin, Toruń 2012
Praca po przejściach znajduje się w azylu dla sztuki u zaprzyjaźnionej artystki
Jest to rzeźba mojej własnej ręki w fikuśnym geście wybranym wyłącznie na podstawie mojego własnego widzimisię - tu też z mojej perspektywy pierwszej osoby. Po konsultacji z koleżanką biegłą w migowym, moje wątpliwości zostały ostatecznie rozwiane; i ten gest nadal nic nie znaczy jakoby nie występuje w języku migowym.
Zarazem, do dziś jestem pełen podziwu dla niej, jak - udało się jej mi to wytłumaczyć, gdy ja jej często nie rozumiałem.
Niedługo po wywaleniu przez profesora z pracowni autora powyższej pracy, na drzwiach - pojawiła się kartka z napisem: "Arbait macht frei", umieszczona przez dotkniętych tym nie-zrozumieniem - wtedy anonimowych, a dzisiaj wybitnych artystów. Pan profesor był wstrząśnięty tym odważnym, a przeoczonym przez niego performancem, nie mniej - jak omyłkową kradzieżą złodzieja z przypadku, tegoż docenionego przez niego samego dzieła nawet bez tej całej otoczki historii właśnie tu sporządzanej. Na domiar złego, praca zniknęła tuż przed wystawą studentów z pracowni surowego profesora, który chciał wystawić powyższą pracę - chociażby bez obecności ucznia na tej uczelni. Na szczęście, praca zdążyła opuścić mury uczelni, zanim zdążyła ona zostać laurką bądź też trofeum - wbrew woli autora.
A to wszystko tylko dzięki pomocy człowieka o gołębim sercu.
Rozmowy z robotami / Bajki robotów, Grzegorz Rusin, Toruń 2012
Pracownia Pana profesora Krzysztofa Mazura
Portret, Grzegorz Rusin, Toruń 2011
Pracownia Pana profesora Krzysztofa Mazura
Gdy widzę zdjęcie tej pracy, uszyma wspomnień od razu słyszę rozbawiony głos Pana profesora "Te włosy wyglądają jak taki kawał blachy.". Pozwoliłem sobie wtedy na żarcik, że musiałbym podejść do modelki i inaczej ułożyć jej włosy, dopiero wtedy mógłbym spełnić jego oczekiwania aby zarazem forma nie odstawała od rzeczywistej, a zapychać gliną ażuru nie miałem zamiaru. Mój żart nie został jednak odebrany, chyba, że został odebrany słaby, i to właśnie być może przez niego Pan profesor nie zaliczył mi roku. Ale tego, już zapewne nigdy się nie dowiemy. Ano, kiedyś humor się mnie imał.
Wyobraź sobie..., Grzegorz Rusin, Toruń 2011
Pracownia Pana profesora Krzysztofa Mazura
Niezbyt udany akt w moim wykonaniu, obnażający moją frywolność w rzeźbie, butność, a może nawet lenistwo. Ale to tylko wierzchołek góry, albo raczej ziemniaka, przez którego to doszło do polemiki z Panem profesorem, gdy to pozwoliłem sobie na pominięcie rzeźbienia przyrodzenia "z wyobraźni".
Po tym jak mój brawurowy plan poprzestania aktu na gaciach został zdemaskowany, cała prawda o perfidnym ziemniaku wyszła na jaw. Pan profesor był oburzony tą jawną niesubordynacją i niechęcią do współpracy. Niezłomnie, nakazywał mi rzeźbić, co w domyśle każdego miało być przyrodzeniem, którego nie sposób jednak było dostrzec (zatrudnieni modele występowali w gaciach).
Próba przekonania do kartofla tu też pyry zakończyła się fiaskiem, a ja uparcie zrobiłem swoje. Czyli, właściwie to nie zrobiłem. Ręce opadają, a jeśli być precyzyjnym to w sumie jedna, jak to widać na załączonym obrazku. Kurtyna.
Kupa numer dwa u Pana profesora, Grzegorz Rusin, 2010
Pracownia Pana profesora Krzysztofa Mazura
Na plenerze który zorganizował Pan profesor, postawiłem sobie za zadanie nauczyć się budować wysokie, nie-prostolinijne formy bez podporników. Zresztą, wcześniej już próbowałem rzeźbić wysokie rzeźby wijących się smoków z gliny, gdy to jeszcze chodziłem na warsztaty w liceum.
Ku mojemu zdziwieniu, forma wprawiła w konsternację w inny sposób niżbym się spodziewał, bo przypominała raczej: kupę. W pewien sposób, była to dla mnie zaskakująca odpowiedź, gdy ja spodziewałem się korekty wyłącznie technicznej a propos wysokości form.
Zatem proszę Państwa, prezentuję Wam tutaj drugą z trzech wysokich form które udało mi się osiągnąć różniącej się od pierwowzoru - co by nie przyprawić nikogo o mdłości. Kurtyna.
Otwarte karty, Grzegorz Rusin, Toruń 2011
Pracownia projektowania Pana profesora Sebastian Mikołajczyk oraz Pani profesor Joanna Bebarska
Karty adekwatnie do wartości - przedstawiają swego rodzaju stan materialny, dobrobyt, majętność (jedynie "joker" występuje na karcie jako złota rybka - w zamyśle spełniająca marzenia). Postacie na kartach takie jak: walet, królowa i król (serdecznie dziękuję znajomym że zgodzili się wystąpić!), w dostojnych pozach dzierżą atrybuty nałogów, mianowicie; strzykawki, papierosy, oraz alkohol. Karty są przezroczyste, przez co są widoczne "otwarte" awersem oraz rewersem.
Gdzie jest mój fistaszek?, Grzegorz Rusin, Toruń 2012
Pracownia ceramiki Pana profesora Aleksander Paskal oraz Pani profesor Iwona Langowska
Czerwony kapturek - Cwana bestia, Grzegorz Rusin, Skłudzewo 2010
Plener w Skłudzewie zorganizowany przez Pana profesora Grzegorza Maślaka
Szkice
"Śmierć to dobry biznes" - Łódź Charona, Grzegorz Rusin, Toruń 2010
Pracownia profesora Pana Grzegorza Maślaka
Portret, Grzegorz Rusin, Toruń 2010
Pracownia Pana profesora Grzegorza Maślaka
Bez tytułu / Play with death, Grzegorz Rusin, Toruń 2009
Pracownia Pana profesora Grzegorza Maślaka
"Tu się puknij" - Śmierć, Grzegorz Rusin, Toruń 2009
Pracownia Pana profesora Grzegorza Maślaka